Ta strona wymaga nowoczesnej przeglądarki.

Position 1

Czy reforma kapitalizmu jest możliwa bez rewolucji?

Reformy & Rewolucja

Jako że Róża Luksemburg uważała kapitalizm bez rewolucji za niereformowalny, słusznie odbierana jest do dziś jako osławiona rewolucjonistka. Eduard Bernstein, jej konkurent w SPD, zaproponował w swojej książce „Zasady socjalizmu i zadania socjalnej demokracji” (1899), jak w sposób pokojowy, na drodze reform społecznych wznieść się ponad imperatyw zysku bez konieczności uciekania się do rewolucji. To odejście od doktryny marksistowskiej, zgodnie z którą rewolucja jest nieunikniona, jeśli ludzkość ma nie stoczyć się z powrotem w barbarzyństwo, stało się przedmiotem ostrej krytyki ze strony Róży Luksemburg. Sama zamiast tego stawiała na politykę bieżącą, bazującą na reformizmie, lecz w oparciu o aktualne potrzeby końcowej wizji rewolucyjnej.

https://www.youtube.com/watch?v=LzK-ASNw09Y&list=PLvnBzZOjEg-EtkTppwjCeiI_VwT77Z22p&index=2
R jak Rosa: Odcinek 1

W kontekście odpowiedzi na problemy współczesności książka „Reforma socjalna czy rewolucja?” (1899) Róży Luksemburg nie traci nic na swojej aktualności. W niej to autorka obeszła pułapkę, do której nieuchronnie prowadzi przeciwstawianie sobie reform i rewolucji. Niemniej, to właśnie ten spór stał się przyczyną rozłamu w łonie socjalistycznego ruchu robotniczego, i to jeszcze przed śmiercią Róży Luksemburg: dróg przezwyciężenia dominacji interesów podyktowanych zyskiem jedni szukali w metodach reformistycznych, zaś drudzy – w rewolucyjnych. W wyniku rozszczepienia sił krytycznych wobec kapitalizmu na dwa główne prądy i wiele mniejszych odgałęzień powstała ogromna „socjalistyczna delta”. Wolne morze socjalizmu nie dosięgnęło żadnej z tych rzek, ani tej żądających rewolucji komunistów ani tej spadkobierców myśli Eduarda Bernsteina. Klęska polityki socjalistycznej stworzyła przestrzeń dla faszyzmu, a w latach 70. XX w. dla neoliberalizmu, który do dziś kształtuje gospodarkę i społeczeństwa współczesnego świata.

Róża Luksemburg miała nadzieję, że dzięki połączeniu elementów reform i rewolucji będzie można wprowadzić nowy model gospodarki, przy czym rewolucja nie była dla niej tożsama z użyciem przemocy:

„W czasie rewolucji burżuazyjnych rozlew krwi, terror i polityczne mordy są nieodłączną bronią w rękach powstałych klas. Rewolucja proletariacka nie wymaga dla swych celów terroru; nienawidzi ona zabijania i pogardza nim. Nie potrzebuje tej broni, ponieważ nie zwalcza jednostek, lecz instytucje, ponieważ nie wkracza na scenę z naiwnymi złudzeniami, których rozwianie się skłaniałoby ją do zemsty”.[1]

Przemoc rewolucyjną Róża Luksemburg mogła zaakceptować co najwyżej w obronie własnej – w sytuacji, gdy system prawno-polityczny uległ załamaniu i sam uciekał się do przemocy. Z kolei terror jako metodę polityczną odrzucała całkowicie, zwłaszcza terror indywidualny, który zawsze miał tylko prowadzić do tego, że państwo zyskiwało legitymację do stosowania jeszcze większych represji. Jej poglądy w tym temacie pokrywały się z tymi reprezentowanymi przez wczesny, zachodnioeuropejski ruch socjalistyczny, który metod walki o uwolnienie społeczeństwa od imperatywu zysku upatrywał w edukacji politycznej, organizacji i walce mas:

„Nie użycie przemocy fizycznej, lecz rewolucyjna determinacja mas, by w ramach akcji strajkowej, jeśli będzie taka potrzeba, nie cofać się przed najpoważniejszymi konsekwencjami walki i ponieść wszystkie ofiary, nadaje samej akcji znamiona tak nieodpartej przemocy, że często może prowadzić do tego, iż walka w krótkim czasie kończy się znacznymi zwycięstwami”.[2]

Dla Róży Luksemburg rewolucje rodziły się z walki klas. Sformułowane w 1848 r. przez Marksa przeświadczenie - które do 1895 r. Friedrich Engels zdążył przynajmniej częściowo porzucić - jakoby rewolucja miała bezwzględnie rozewrzeć wrota socjalizmu, Róża Luksemburg przestała podzielać najpóźniej po klęsce rosyjskiej rewolucji z lat 1905-1906. Zrozumiała, że każda rewolucja - po tym, jak w sposób nieunikniony napędzające ją siły wygasają - przeżywa odwrót, który jest tym mniejszy, im bardziej na lewo odbywa się rewolucja. Jej kulminacją jest przejściowa, gdyż na dłuższą metę niezdolna do życia, dyktatura proletariatu. To właśnie główna myśl w postrzeganiu rewolucji przez Różę Luksemburg.

Odtąd Róża Luksemburg rozumiała rewolucje już nie jako pojedyncze wydarzenia, ale jako cykle, długotrwałe i ciągle przerywane procesy. Przewrót socjalistyczny nie miał być czymś, z czym można „uporać się w ciągu 24 godzin”, lecz czymś kształtującym dłuższy okres historyczny.

Na tle dzisiejszych ruchów i protestów, w tym klimatycznych, refleksje Róży Luksemburg związane z zależnością między reformami a rewolucją zyskują na aktualności. Globalne ruchy takie jak Młodzieżowy Strajk Klimatyczny pokazują, że potrafią wywrzeć na tyle dużą presję, aby zmusić system polityczny do zmian.

Przypisy
  1. Róża Luksemburg: Czego chce Związek Spartakusa? [grudzień 1918 r.], w: Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej UW, Warszawa 2006, str. 5.
  2. Róża Luksemburg: Das belgische Experiment, w: tejże, Gesammelte Werke, tom 3., Berlin 1973, str. 204. Tłumaczenie M. Foit.
Position 2

Dlaczego wolność jest zawsze wolnością myślących inaczej?

Wolność

Zasada Immanuela Kanta, zgodnie z którą wolność jednego człowieka kończy się tam, gdzie zaczyna wolność drugiego, stanowiła punkt wyjścia dla koncepcji wolności według Róży Luksemburg. Wolność jako przywilej to żadna wolność, a wyłącznie niewola w złotej klatce. Dla Róży Luksemburg przemiany społeczne dokonują się najszybciej w absolutnej wolności, przede wszystkim drogą rewolucji. Nieodwracalne pozostają te przemiany, w wyniku których przegrana strona kapituluje dopiero po wyczerpaniu wszystkich swoich sił i schodzi ze sceny historii w całkowitej wolności.

Róża Luksemburg przewyższała większość lewicowych polityków zrozumieniem faktu, że dopiero wolność myślących inaczej umożliwia jakąkolwiek politykę emancypacyjną.

„Wolność tylko dla zwolenników rządu, tylko dla członków partii – choćby nawet byli nie wiadomo jak liczni – nie jest wolnością. Wolność jest zawsze wolnością dla myślących inaczej. Nie ze względu na fanatyzm ‘sprawiedliwości’, lecz dlatego, że zależy od tego cały oświecający, uzdrawiający i oczyszczający walor wolności politycznej i jego oddziaływanie zawodzi, gdy ‘wolność’ staje się przywilejem.” [1]

Dążenie do emancypacji z użyciem antyemancypacyjnych środków i metod, a więc istota leninowskiej koncepcji polityki, dla Róży Luksemburg oznaczałoby rezygnację z jej filozofii politycznej. Spod ucisku nie można wyzwolić się poprzez ucisk.

Róża Luksemburg rozróżniała wolności polityczne i socjalne. Te pierwsze miały swój początek w prawie własności, bez którego kapitalistyczna gospodarka rynkowa nie może istnieć. To prawo było najważniejszym celem rewolucyjnego niegdyś mieszczaństwa i zapewniało wstępną formę ochrony przed arbitralnością aparatu państwowego, co znalazło swoją realizację i gwarancję w koncepcji państwa prawa. Następne były nietykalność osobista, wolność słowa, sumienia i prasy, prawa wyborcze łącznie z ochroną przegranych kandydatów, wolność zgromadzeń i zrzeszania się, tajemnica korespondencji, prawo do nienaruszalności mieszkania i tajemnica telekomunikacyjna. Powyższe wolności, które dziś tworzą niepodważalny fundament niemieckiej ustawy zasadniczej (art. 1 i 20), już dla Róży Luksemburg nie podlegały żadnej dyskusji.

Socjalizm był dla niej niczym innym jak tylko uzupełnieniem wolności politycznych o socjalną wolność przed wyzyskiem i wszystkimi formami zależności. („Socjalizm”, który uprawiali bolszewicy, był tego przeciwieństwem. To właśnie dlatego Róża Luksemburg była dla nich tak groźna.)

Róża Luksemburg stawiała sprawę jasno: tylko poprzez niwelowanie różnic „reszta społeczeństwa” może zyskać świadomość własnego ucisku oraz wyzysku i tym samym wyzwolić się spod obcego panowania. Jeden z jej najbliższych wieloletnich współpracowników i partnerów życiowych, Paul Levi, sformułował to po jej śmierci w następujący sposob:

„Wiedziała, jak prowadzić walkę jak walkę, wojnę jak wojnę, wojnę domową jak wojnę domową. Ale wojnę domową umiała sobie tylko wyobrazić jako wolną grę sił, w której nawet burżuazji nie spycha się do podziemia środkami policyjnymi, gdyż tylko w otwartej walce masy mogły wzrastać oraz zrozumieć rozmiar i wagę ich walki. Zagłady burżuazji drogą jałowego terroryzmu, monotonnego przemysłu wieszania na szubienicy ‘pragnęła’ tak, jak myśliwy zgładzenia zwierzyny niełownej w swoim lesie. W walce z nią [zwierzyną niełowną] zwierzyna łowna staje się silniejsza i liczniejsza. Dla niej [Róży Luksemburg] zagłada burżuazji, którą ona też chciała, była rezultatem przetasowań społecznych, które rewolucja oznaczała.” [2]

Róża Luksemburg była głęboko przekonana, że wszystko to, co sztuczne, wszystkie odgórnie ukształtowane relacje społeczne kończą się dyktaturą mniejszości i, tym samym, rządami terroru. Historia dwudziestowiecznego socjalizmu dała tego krwawe świadectwo.

Przypisy
  1. Róża Luksemburg: Rewolucja rosyjska (1918), w: Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej UW, Warszawa 2005, str. 16.
  2. Paul Levi: Einleitung zu »Die Russische Revolution. Eine kritische Würdigung. Aus dem Nachlass von Rosa Luxemburg«, w: tenże.: Ohne einen Tropfen Lakaienblut. Schriften, Reden, Briefe, wyd. przez Jörna Schütrumpfa, Tom I/4: Spartakus: Abschied ohne Ankunft, 1921/22, Berlin 2020, str. 1035. Tłumaczenie M. Foit.
Position 3

Tajemnica kolonializmu
i imperializmu

Akumulacja kapitału

W DNA kapitalizmu, jego być albo nie być, wpisane jest nieustanne pozyskiwanie nowych rynków zbytu. Róża Luksemburg rozumiała, że kraje Globalnego Południa (które wtedy jeszcze same nie funkcjonowały w ustroju kapitalistycznym) były nieodzowne w ramach kapitalistycznej logiki produkcji, zarówno jako rynek zbytu, jak i baza surowców. Owo „włączenie do rynku światowego” ma jednak konkretne następstwa, jakimi jest wywłaszczenie i w rezultacie destrukcja lokalnych, tradycyjnych form współżycia społecznego – często z użyciem przemocy zbrojnej. Tym samym Róża Luksemburg odkryła tajemnicę nie tylko kolonializmu, ale też wojen imperialistycznych.

https://www.youtube.com/watch?v=6uacxlEtVLU
R jak Rosa: Odcinek 2

W celu analizy kapitalistycznego produktu nadwyżkowego, Marks zdecydował się pracować na uproszczonym modelu. Zakładał on społeczeństwo, które składa się wyłącznie z kapitalistów i najemnych robotników, a więc społeczeństwo, którego w tej konkretnej postaci nigdy w historii nie było (co uczony sam wielokrotnie podkreślał). Niemniej jednak, tylko w tych „warunkach laboratoryjnych” Marks mógł odsłonić fundamentalne zależności tego sposobu produkcji. Pokazał, jak powstaje nadwyżka, w jaki sposób nie jest konsumowana, lecz „odprowadzana” w ramach produkcji, a więc akumulowana, by wytworzyć jeszcze więcej towarów i osiągnąć jeszcze większy zysk. Każdy kapitalista, który nie podporządkuje się tym regułom gry, prędzej czy później przepadnie w konkurencji.

W uproszczonym schemacie Marksa jedno pytanie pozostawało jednak bez odpowiedzi: skąd brał się wzrost, stale rosnący zbyt, czyli przynosząca zyski ponowna przemiana ulokowanego w towarze pieniądza w jeszcze więcej kapitału.

Z odpowiedzią pojawia się Róża Luksemburg. Wyszła z założenia, że w społeczeństwie, które składałoby się tylko z kapitalistów i robotników najemnych, ciągłe rozszerzanie zbytu jest niemożliwie. Nie odrzuciła jednak z tego powodu teorii Marksa, lecz przyjęła jego odkrycia za podstawę i w swych rozważaniach udała się w drogę powrotną – od abstrakcji do rzeczywistości. Tam też natknęła się na trzeci element układanki: niekapitalistyczne rynki zbytu. Według niej:

„Produkcji kapitalistycznej jako produkcji prawdziwie masowej nieodzownie potrzebni są nabywcy z kół chłopskich i rzemieślniczych w starych krajach kapitalistycznych oraz konsumenci we wszystkich innych krajach, jednocześnie zaś nie może ona w żadnym razie, ze względu na swe potrzeby techniczne, obejść się bez produktów (środków produkcji lub środków utrzymania) owych warstw i krajów. Toteż między produkcją kapitalistyczną i jej niekapitalistycznym otoczeniem od samego początku rozwinąć się musiały stosunki wymiany, dzięki którym kapitał mógł przemieniać własną wartość dodatkową w brzęczącą monetę, zaopatrywać się zarazem w różne towary potrzebne do dalszego rozszerzania własnej produkcji, i wreszcie – przez burzenie owych niekapitalistycznych form produkcji – zapewniać sobie wciąż nowy dopływ sproletaryzowanych sił roboczych.” [1]

Tę myśl Róża Luksemburg rozwinęła w 1913 r. w swoim monumentalnym dziele „Akumulacja kapitału”. Jej książka okazała się jednak tylko częściowym sukcesem. Pierwsze 200 stron czyta się w dużej mierze jak kronikę samouświadomienia. Całkiem inaczej wypada siedem ostatnich rozdziałów historycznych – to już kanon literatury światowej.

Dopiero w późniejszym dziele, znanym jako „Antykrytyka”, myślicielka doszła do swojej najważniejszej konkluzji:

„W krajach zamorskich ujarzmienie i zniszczenie tradycyjnych społeczności jest pierwszym czynem kapitału, historycznym aktem jego narodzin w skali światowej, zjawiskiem od tej pory stale towarzyszącym akumulacji. Burząc pierwotne, oparte na gospodarce naturalnej patriarchalne stosunki chłopskie w owych krajach, kapitał europejski otwiera bramę dla handlu i gospodarki towarowej, przekształca ich mieszkańców w nabywców kapitalistycznych towarów, a zarazem w drodze bezpośredniej masowej grabieży bogactw naturalnych i skarbów nagromadzonych przez te ujarzmione ludy ogromnie przyspiesza własną akumulację. Od początku XIX wieku metodom tym towarzyszy wywóz zakumulowanego kapitału z Europy do niekapitalistycznych krajów innych części świata, gdzie kapitał na nowym polu działania, na gruzach rodzimych form produkcji, znajduje nowy krąg nabywców swoich towarów, a co za tym idzie, nowe możliwości akumulacji. W ten sposób kapitalizm dzięki wzajemnym stosunkom z niekapitalistycznymi warstwami społecznymi i krajami coraz bardziej się rozprzestrzenia; akumuluje na ich koszt, ale jednocześnie krok za krokiem zżera je i wypiera, aby samemu zająć ich miejsce.” [2]

„Antykrytykę“ Róża Luksemburg napisała w 1915 r. w trakcie odbywania rocznej kary więzienia w zakładzie karnym dla kobiet przy ulicy Barnimstraße w Berlinie za propagowanie antymilitaryzmu. Z racji tego, że nikt wówczas nie odważyłby się dopuścić do druku czegoś napisanego przez wyklętą przez społeczeństwo autorkę, książka ukazała się dopiero w 1921 r. nakładem wydawnictwa Frankes Verlag w Lipsku, dwa lata po śmierci Luksemburg.

O konsekwencjach kapitalistycznego sposobu produkcji Róża Luksemburg pisała w następujący sposób: „Im więcej jednak krajów kapitalistycznych bierze udział w tej pogoni za nowymi terenami akumulacji i im bardziej kurczą się obszary niekapitalistycze stojące jeszcze otworem dla światowej ekspansji kapitału, tym zacieklejsza staje się walka o te tereny akumulacji i tym bardziej jego wypady na arenie światowej przekształcają się w istne pasmo katastrof ekonomicznych i politycznych: kryzysów światowych, wojen i rewolucji.” [3]

O ile Róża Luksemburg rozumiała podporządkowanie niekapitalistycznych sposobów produkcji logice waloryzacji kapitału jeszcze jako zjawisko jednorazowe, historia pokazała, że w rzeczywistości odbywa się to na zasadzie coraz głębszego przenikania wszelkich stosunków społecznych. Jej przekonanie, że ciągła ekspansja kapitalizmu napotka na ekonomiczny mur, było więc błędne.

Analizy Róży Luksemburg wywarły duży wpływ na późniejszy dyskurs postkolonialny i ruch kobiet lat 70. XX w. Na początku lat 2000-nych David Harvey pokazał, jak tzw. „akumulacja poprzez wywłaszczenie” (accumulation by dispossession, jak brzmi podtytuł jego najważniejszej książki z 2003 r.) obejmuje dziś również dobra publiczne - poprzez prywatyzację usług publicznych, opieki zdrowia, oświaty, kultury i innych obszarów życia. Obecnie akumulacja pojawia się w dyskusjach o kolonializmie „wewnętrznym”, grabieży ziemi, niedofinansowaniu opieki pielęgnacyjnej czy problemie gospodarstwa domowego jako miejsca produkcji towaru, jakim jest bezpłatna siła robocza.

Isabel Loureiro zwróciła uwagę na to, że idea Róży Luksemburg o granicach rozwoju kapitalizmu znajduje także zastosowanie w dyskursie ekologicznym. „Obecny model ‘akumulacji poprzez wywłaszczenie’ jest, oprócz innych problemów, związany z problemami rolnictwa, które uniemożliwiają rozwój zrównoważony: ekspansja monokultur, użycie pestycydów, degradacja gleb, wylesianie, zagłada bioróżnorodności, trwonienie zasobów wodnych, zanieczyszczenie źródeł wody, zagrożenie dla bezpieczeństwa żywieniowego, wzrost cen produktów żywnościowych.” Według Loureiro, kapitał nie może wiecznie akumulować. „Bynajmniej nie dlatego, że cały świat kiedyś będzie ‘przekapitalizowany’ [durchkapitalisiert], przez co kapitalizm dojdzie na swój logiczny i historyczny skraj, jak u Luksemburg, lecz z powodu naturalnych granic [eksploatacji] naszej planety.” [4]

Przypisy
  1. Róża Luksemburg: Akumulacja kapitału. Przyczynek do ekonomicznego wyjaśnienia imperializmu. PWN, Warszawa 1963, str. 613.
  2. Ibid., str. 613-614.
  3. Ibid., str. 614.
  4. Isabel Loureiro: Die Aktualität von Rosa Luxemburgs »Akkumulation des Kapitals« in Lateinamerika, w: Jahrbuch für Forschungen zur Geschichte der Arbeiterbewegung, 2013 (II), str. 121. Tłumaczenie M. Foit.
Position 4

Jak dla Róży Luksemburg wyglądała alternatywa wobec kapitalizmu?

Socjalizm

Pomimo Młodzieżowego Strajku Klimatycznego, machina nieustannego wzrostu o nazwie „kapitalizm” nigdy nie działała bardziej nieskrępowanie niż dziś, nie tylko zresztą w Chinach czy Indiach. Kapitalizm bez wzrostu gospodarczego jest niemożliwy, nieograniczony rozwój na planecie o skończonych zasobach również. A jednak dotychczasowe alternatywy wobec zagłady przyrody i podporządkowania życia ludzkiego logice waloryzacji kapitału skompromitowały się: dwudziestowieczne państwa socjalistyczne ani nie przyniosły więcej wolności, ani nie odznaczały się troską o naturę i środowisko. Niemniej, wielowymiarowy kryzys współczesnego kapitalizmu zmusza do poszukiwania dalszych alternatyw, na nowo zaczęto też rozważać o socjalizmie XXI wieku. Ta dyskusja może zahaczać o myśl Róży Luksemburg, która za cel swoich dążeń obrała socjalizm dynamiczny, pełen sprzeczności i pod każdym względem demokratyczny. „Prawdziwego tchnienia socjalizmu” upatrywała w „najbardziej bezwzględnej sile rewolucyjnej i najbardziej wielkodusznym człowieczeństwie”.

https://www.youtube.com/watch?v=T-TOGQ8WI10&list=PLvnBzZOjEg-EtkTppwjCeiI_VwT77Z22p&index=5
R jak Rosa: Odcinek 3

Socjalizm w rozumieniu Róży Luksemburg stanowił jedność wolności politycznych z socjalnymi. Wizja ta stała się źródłem nieuchronnego konfliktu polityczki z Leninem i Trockim, przywódcami bolszewików, którzy w październiku 1917 r. przejęli władzę w Rosji i zlikwidowali wolności polityczne. We wrześniu 1918 r. Luksemburg napisała: „Stale odróżniamy w burżuazyjnej demokracji społeczny rdzeń od formy politycznej, że stale ujawnialiśmy cierpkie jądro społecznej nierówności i niewoli pod słodką łupiną formalnej równości i wolności – nie żeby odrzucić te ostatnie, lecz żeby pobudzić klasę robotniczą do tego, by nie zadowalając się łupiną, zdobyła raczej władzę polityczną i napełniła ją nową treścią społeczną.” [1]

Róża Luksemburg niczego nie obawiała się bardziej niż tego, że rządy bolszewików obedrą ideę socjalizmu z jej istoty, jaką jest jej potencjał jako alternatywy wobec ucisku, wyzysku i poniżenia. Ponieważ socjalizm nie może być wprowadzony tylnymi drzwiami, niemożliwym jest, by zapoczątkować go drogą dyktatury, nawet lewicowej. Przyjęcie socjalizmu musi być rezultatem woli większości, dlatego też musi leżeć w interesie jak największej grupy ludzi. Jego atrakcyjność może się uwidocznić tylko w wyniku sporu publicznego. To wyłącznie masy, a nie „partie rewolucyjne” były dla Luksemburg tą siłą, która w rewolucjach mogłaby popchnąć społeczeństwo w stronę socjalizmu. Demokracja miała przy tym stanowić jego niepodważalny, bezsprzeczny fundament. Dla Luksemburg socjalizmu nie dało się ponadto zadekretować, choćby dlatego, że jego warunkiem była wolność, która nie mogła przyjść „z góry”, lecz musiała być oddolnym pragnieniem.

W centrum filozofii politycznej Róży Luksemburg znajdowała się powtarzana przez Marksa w wąskim kręgu znajomych fraza „socjalizm albo barbarzyństwo”, która zakłada, że rodzaj ludzki nieuchronnie popadnie w barbarzyństwo, jeśli nie zejdzie z drogi wyznaczonej przez paradygmat zysku. W obliczu traumy dwóch wojen światowych, klęski realnego socjalizmu i coraz bardziej ewidentnej niewydolności kapitalistycznego sposobu produkcji, fundamenty luksemburgizmu – jak dążenie do wypracowania zarówno wolności politycznych, jak i socjalnych czy nierozdzielanie społeczeństwa i natury jako dwóch odrębnych bytów– mogą posłużyć za podstawę nowego, alternatywnego ustroju społecznego.

„Historycznym zadaniem proletariatu po dojściu do władzy jest stworzenie demokracji socjalistycznej w miejsce burżuazyjnej, nie zaś odrzucenie wszelkiej demokracji. Ale socjalistyczna demokracja nie nastaje dopiero w ziemi obiecanej, kiedy to już stworzono podstawę gospodarki socjalistycznej, a więc w postaci gotowego upominku gwiazdkowego dla dzielnego ludu, który w międzyczasie wiernie wspierał garstkę socjalistycznych dyktatorów.” [2]

Przypisy
  1. Róża Luksemburg: Rewolucja rosyjska (1918), w: Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej UW, Warszawa 2005, str. 18.
  2. Ibid., str. 18.
Position 5

Wyzwolenie człowieka poprzez naukę przez całe życie

Emancypacja

Emancypacja była dla Róży Luksemburg celem dążeń gatunku ludzkiego, i to nie bynajmniej tylko jednej z jego płci. W oparciu o Marksa żądała „obalenia wszystkich stosunków, w których człowiek jest istotą poniżoną, ujarzmioną, opuszczoną i godną pogardy”. Nie znosiła również, gdy problemy rozpatrywało się od jednej tylko strony. Warunkiem emancypacji była dla Luksemburg edukacja - tej też nie postrzegała jednowymiarowo. Nauka miała dla niej podwójny charakter: jako przyswajanie kultury ludzkiej w szerokim tego słowa znaczeniu i efekt zaangażowania w aktywność zbiorową. W obu przypadkach nieodzowne dla procesu nauki były pozytywne i, co ważniejsze, negatywne doświadczenia.

Dla Róży Luksemburg emancypacja nie ograniczała się tylko do wyzwolenia kobiet:

„Naukowy socjalizm uczy nas, kobiety, że nasze pełne wyzwolenie jako osoby ludzkie możemy osiągnąć tylko i wyłącznie wraz ze zniesieniem własności prywatnej środków produkcji w porządku socjalistycznym. Nakłada on na nas tym samym obowiązek, by w każdej godzinie działać dla tego szczytnego ideału, który jest historycznym celem ruchu robotniczego. Co się tyczy proletariuszy, to naukowy socjalizm wyjaśnia im, że nie są zdolni osiągnąć tego celu bez świadomego, czynnego wsparcia jak najszerszej masy kobiet. Fakt za faktem to potwierdza. Postępujące szybko i intensywnie wzmożenie pracy zawodowej kobiet nakazuje pracującym dla pensji [mężczyznom] widzieć we współzarobkującej towarzyszkę w zmaganiach o godne warunki bytowe i jako taką ją sobie zjednać.” [1]

Emancypacja nie była dla Róży Luksemburg jednorazowym aktem wyzwolenia, ani tym bardziej wyrazem pustego patosu, lecz oznaczała nieustanną konfrontację – z samą sobą, jak również z wszystkimi aspektami życia społecznego i natury. Taka postawa wymagała samokształcenia i nauki do końca życia. Tylko w procesie ciągłej nauki i edukacji można zaprowadzić emancypację i zmiany – zarówno osobiste, jak i społeczne.

Analogicznym podejściem Róża Luksemburg wykazywała się w swojej pracy pedagożki, stymulując postawę umocnienia i uwłasnowolnienia (self-empowerment). Postępowała tak też wtedy, gdy wykładała ekonomię polityczną.

„Poprzez pytania, powtórne pytania i badania wydobywała z klasy wszelką wiedzę, jaką posiadała na temat tego, co należało ustalić. Poprzez pytania ostukiwała odpowiedź i pozwalała nam samym słuchać, gdzie i jak głucho brzęczy, poprzez pytania opukiwała argumenty i pozwalała nam samym zobaczyć, czy były krzywe czy proste, poprzez pytania zmuszała do zrozumienia własnej pomyłki aż po samodzielne znalezienie niebudzącego wątpliwości rozwiązania.” [2]

Nauka według Róży Luksemburg nie ograniczała się jednak tylko do edukacji. Jeszcze bardziej wymagała emancypacja wynikającej z doświadczenia świadomości własnych sił i, co nie mniej ważne, własnych słabości. Bez działania ukierunkowanego na osiągnięcie określonych celów zdobycie doświadczeń jest nieosiągalne, a czasami też bardzo bolesne. Doświadczenia mają tym rzeczywistszy wpływ na otaczający świat, w im większym gronie się je zdobywa i przepracowuje. Tym twierdzeniem Róża Luksemburg ściągnęła na siebie niechęć zarządów partyjnych na całym świecie, którym przecież zawsze wydaje się, że wiedzą, co jest najlepsze dla ich zwolenniczek i zwolenników.

„Zuchwały akrobata nie dostrzega przy tym, że jedyny podmiot, któremu przypadła teraz ta rola przywódcy, to zbiorowe „ja” klasy robotniczej, obstające uparcie przy prawie do popełniania własnych błędów i samodzielnej nauki historycznej dialektyki. I na koniec oznajmiamy między sobą otwarcie: niegodziwe postępki, których dopuszcza się prawdziwie rewolucyjny ruch robotniczy, są w perspektywie historii niezmiernie owocniejsze i cenniejsze niż nieomylność najlepszego z możliwych ‘komitetu centralnego’”. [3]

Róża Luksemburg nieustannie wracała do tematu tych zależności: klasa społeczna może zdobywać doświadczenie wyłącznie w walce, gdyż tylko wtedy pojedyncze jednostki stają się jedną klasą i, tym samym, aktorem politycznym. Odrzucała też schematyzm – przekonanie, że walkę można poprowadzić według gotowego, książkowego wzoru. Pisała: „W samym środku historii, w samym środku wydarzeń, w samym środku walki uczymy się, jak mamy walczyć.” [4]

Gdy w 1912 r. SPD znacznie powiększyła swój elektorat w wyborach do parlamentu niemieckiego, a jej przywództwo bardziej niż kiedykolwiek potwierdziło przeświadczenie, że parlamentaryzm jest jedyną drogą prowadzącą do socjalizmu,  to właśnie Róża Luksemburg była tą, która studziła zwycięską euforię. Przestrzegła cztery miliony wyborców socjaldemokracji przed oddaniem partii pola walki: „pokazaliście teraz swoją siłę, musicie jeszcze nauczyć się jej używać”. [5] Zapewne krytykowałaby działalność dzisiejszych partii (lewicowych). Według niej do celu prowadziła tylko nauka na błędach i nieustanna konfrontacja, nie zaś podejście autoreferencyjne, broniące za wszelką cenę swojej słuszności. Wynikające z takiej postawy ubezwłasnowolnienie zarówno bazy partyjnej, jak i wyborczej uważała za przeciwieństwo emancypacji.

Przypisy
  1. Róża Luksemburg: Mehr Sozialismus, w: tejże.: Gesammelte Werke, tom 7/2, Berlin 2017, str. 935. Tłumaczenie M. Foit.
  2. Rosi Wolfstein, 1920, cyt. w: Jörn Schütrumpf (wyd.): Rosa Luxemburg oder: Der Preis der Freiheit, wydanie 3., Berlin 2018, str. 102. Tłumaczenie M. Foit.
  3. Róża Luksemburg: Organisationsfragen der russischen Sozialdemokratie, w: tejże, Gesammelte Werke, tom 1/2, Berlin 1970, str. 444. Tłumaczenie M. Foit.
  4. Róża Luksemburg: Der politische Massenstreik und die Gewerkschaften. Rede am 1. Oktober 1910 in Hagen in der außerordentlichen Mitgliederversammlung des Deutschen Metallarbeiter-Verbandes, w: tejże, Gesammelte Werke, tom 2., Berlin 1972, str. 465. Tłumaczenie M. Foit.
  5. Róża Luksemburg: Unser Wahlsieg und seine Lehren. Rede am 1. März 1912 in Bremen, w: tejże, Gesammelte Werke, tom 3., Berlin 1973, str. 132. Tłumaczenie M. Foit.